Niemcy Północne

Na ten dzień czekaliśmy już od dłuższego czasu. Razem z naszymi wspaniałymi opiekunami: panią Woś, panią Kozendrą oraz naszym „rodzynkiem” panem Kołodziejskim wybraliśmy się na podbój Północnych Niemiec. Gdy zegar wskazał 17:40 na miejscu zbiórki pojawili się wszyscy… chwila, chwila czyżby kogoś brakowało? Czy ktoś chciałby ominąć tę wspaniałą zabawę? Ależ skąd! Już po kilku minutach oczekiwania spóźnialscy dotarli do celu. Jednak dla naszych wspaniałych kierowców kilka minut spóźnienia nie stanowiło problemu, aby dostać się do Hamburga na czas. Już po chwili znajdowaliśmy się na pokładzie promu, skąd mogliśmy obserwować piękną panoramę miasta i zwiedzić jeden z największych portów w Europie. Nie zabrakło też wrażeń podczas przechadzki po promenadzie oraz w… Muzeum Miniatur, gdzie zobaczyliśmy wiele miejsc na świecie, ale w …. znacznym pomniejszeniu. Szczegóły i precyzje wzbudziły zachwyt w każdym z nas. Pod koniec dnia zawitaliśmy do naszego przytulnego schroniska. Po podsumowaniu dnia na ciekawej lekcji niemieckiego, udaliśmy się do łóżek. Jednak niektórzy mieli małe problemy ze „snem”. Następnego dnia gotowi na dalsze przygody, wyruszyliśmy szlakiem braci Grimm do baśniowego miasta, zwanego Bremą. Wyjątkowa atmosfera i wyjątkowo ciasne uliczki przeniosły nas w tajemniczy świat opowieści muzykantów z Bremy. Jednak show zakupowy w Primarku przywrócił wszystkich do rzeczywistości. Zadowoleni z naszych „zdobyczy” wróciliśmy do schroniska, gdzie czekała nas kolejna ciekawa lekcja niemieckiego, po której znów poszliśmy „spać”. Kolejnym punktem naszej wycieczki było Bremerhaven. Na początku wybraliśmy się do Klimahaus, gdzie zetknęliśmy się z różnymi zjawiskami pogodowymi. W krótkim czasie mogliśmy odczuć zarówno upał rodem z Sahary jak i mróz na Arktyce. Powracając do zwiedzania miasta, postanowiliśmy uczcić trwający Dzień Dziecka poprzez pójście na lody. Później mieliśmy chwilę czasu dla siebie i ostatni raz podziwialiśmy bajeczny widok ujścia Wezery do morza. Kolejny dzień zapowiadał się wyjątkowo nudno – zwiedzanie rybackich wiosek wraz z niemieckojęzyczną przewodniczką wydawałoby się całkowitą stratą czasu. Było zupełnie odwrotnie! Jakby tego było mało, wyczekiwana kąpiel morska okazała się zupełną klapą. Odpływ popsuł nam plany zanurzenia się w czystej wodzie, jednak wzbogacił nas o nowe doświadczenie – leczniczy spacer po morskim dnie. Nagła zmiana pogody przyczyniła się do szybkiego powrotu do schroniska. Na miejscu okazało się, że burza ma zamiar przeszkodzić nam w meczu siatkówki (do którego dołączyła nawet Pani Kozendra), jednak zacięta gra trwała nawet w najgorszym deszczu. Mimo, że ostatniego dnia musieliśmy się już pożegnać to i tak podczas wizyty w parku rozrywki nie opuściła nas świetna zabawa. W Heide Parku każdy z nas przełamał swoje lęki, nawet pani Kozendra i pan Kołodziejski przemogli się i okiełznali „Colosusa”. Z uśmiechami na twarzy wróciliśmy do naszych domów, ale ta wycieczka zostanie w naszej pamięci jeszcze na długi czas!

Skip to content