Śladami Baczyńskiego, Zośki, Rudego i Alka
Wczesny ranek 16 listopada – na dworze jeszcze ciemno. Przed szkołą niewielkie zamieszanie. Gimnazjaliści z III a i III e wybierają się na wycieczkę do Warszawy. Ma ona być podsumowaniem cyklu lekcji z języka polskiego dotyczącego ,,Kamieni na szaniec”.
Na zbiórkę prawie nikt się nie spóźnił prócz policjantów, którzy powinni sprawdzić autokar. Czekaliśmy cierpliwie 10, 15, 20 minut. Jeden z uczniów źle się poczuł i pod opieką rodziców wrócił do domu. Szkoda. Po kilkudziesięciu minutach okazało się, że kierowca też nie może jechać, bo w drodze powrotnej przekroczy regulaminowy czas za kierownicą. Musi przyjechać inny na zastępstwo. Mieliśmy już ponad 40 minut opóźnienia. Mamy pecha?!
Do Warszawy przyjechaliśmy bardzo sprawnie. Nie mieliśmy żadnego postoju, była więc szansa, że mimo opóźnienia uda nam się zrealizować program wycieczki. Przewodnik już na nas czekał. Zaczęliśmy od spaceru. Chcieliśmy zobaczyć szkołę naszych bohaterów, obecnie Liceum
im. S. Batorego, a ponieważ to blisko od naszego miejsca postoju, nie zabraliśmy ze sobą plecaków. Gdy przewodnik opowiadał o szkolnym życiu chłopaków z ,,Kamieni na szaniec”, do pani pilot zadzwonił kierowca – nie przyjedzie po nas, bo autokar nie chce odpalić. Trzeba było podjąć decyzję
– czekamy czy idziemy. Szkoda czasu, idziemy, najwyżej później podjedziemy komunikacją miejską. Mamy pecha?!
Doszliśmy na aleję Szucha, tam w 1943 r. katowano Rudego. Dzisiaj w tym budynku mieści się Muzeum Walki i Męczeństwa, a także Ministerstwo Oświaty. Skorzystaliśmy z gościnności, żeby trochę się zagrzać. Przemierzając Warszawę raźnym krokiem, mijaliśmy wesoły świąteczny autobus stojący na trawniku. Szkoda, że nie mogliśmy wsiąść do niego:) Na placu Piłsudskiego przy Grobie Nieznanego Żołnierza oglądaliśmy uroczyste ślubowanie kadetów szkół wojskowych. Byliśmy na Starówce, przy pomniku Powstania Warszawskiego i przy pomniku Małego Powstańca. Dotarliśmy też pod pałac Blanka, miejsce śmierci K.K. Baczyńskiego. Duże wrażenie wywarł na nas Pawiak – trudno uwierzyć, że to, co tam się wydarzyło podczas okupacji, jest prawdą. I ten symboliczny wiąz – Pomnik Drzewa Pawiackiego… Na Powązki Wojskowe pojechaliśmy autobusem komunikacji miejskiej. Chyba zrobiliśmy dobre wrażenie, bo starsza pani, jedna z pasażerek, dziwiła się, że gimnazjaliści są tak dobrze wychowani:)
Gdy na cmentarzu doszliśmy do białych brzozowych krzyży, znowu zamilkliśmy – Oni mieli po 20, 21, 15 lat, najmłodszy miał 11… Zauważyliśmy, że nie wszystkie powstańcze groby są zadbane. O Baczyńskim, Zawadzkim, Bytnarze i Dawidowskim ludzie pamiętają. Smutne jest to, że na niektórych mogiłach nie było ani jednego znicza -widać, że nikt się nimi już nie opiekuje.
Mimo iż wszystko zwiedzaliśmy w bardzo szybkim tempie, spóźniliśmy się do Muzeum Powstania Warszawskiego. Tam zostaliśmy podzieleni na dwie grupy i przydzielono nam przewodników. Ogromne wrażenie wywarły na nas listy powstańców i film ,,Miasto ruin” – zamilkliśmy kolejny raz tego dnia. W muzeum przeżyliśmy jedną z najważniejszych lekcji historii. Gdy czas naszego zwiedzania się skończył, byliśmy rozczarowani. Nie udało nam się zobaczyć wszystkiego, potrzebowalibyśmy na to kilku godzin. Po wyjściu z muzeum, byliśmy bardzo zmęczeni i głodni.
Na szczęście czekał już na nas sprawny autokar, który przyjechał z Kielc. Zastanawialiśmy się, jak długo będziemy jechać i jak długo będziemy stać w warszawskich korkach. Było przecież późne piątkowe popołudnie, a my tego dnia mieliśmy pecha. Na szczęście udało nam się dość sprawnie opuścić zatłoczoną stolicę. W imieniu biura podróży pani pilot zaprosiła nas do McDonald’s na 2 for you. Nareszcie mogliśmy usiąść, by zjeść i wypić coś ciepłego. Do Kielc wróciliśmy o 21.30. Mimo iż musieliśmy zmodyfikować trochę program wycieczki, byliśmy zadowoleni. Czy mieliśmy pecha? Nie, przecież nikomu nic się nie stało, wszyscy wróciliśmy cali, w dobrych humorach i, mamy nadzieję, zdrowi. Program wycieczki zrealizowaliśmy prawie w całości. Poradziliśmy sobie.